– Chrystusie, nauczono mnie, że jesteś, że umarłeś na krzyżu. Jesteś Bogiem i jesteś w niebie, więc jak Ci tam dobrze, to bądź sobie w niebie i nie mieszaj się zbytnio w moje sprawy. Przecież to ja – człowiek XX wieku sam decyduję o sobie!…
– Jeśli koniecznie chcesz mieć wpływ na moje życie, to owszem – daj lepszą posadę, pomnóż pieniądze, pobłogosław moje interesy, oddal choroby. Ale Ty, Panie Boże, podobno lubisz dawać krzyż. Nie, tego nie chcę! Ostatecznie, gdy będę starym dziadkiem. Może wtedy…
– Wiem, chętnie widziałbyś mnie w kościele. Boże, mam tyle spraw! Tak czekam na ten wolny dzień. Trzeba wyjechać z dzieckiem na świeże powietrze. Muszę też odwiedzić znajomych, to przecież dobry uczynek! Kiedy mam pójść do kościoła? Ewentualnie dwa, trzy razy… No, niech Ci będzie, cztery razy w roku: na Pasterkę, na Rezurekcję, na odpust i w Boże Ciało. (Bo nuż by tam coś było po śmierci)… Panie, czy to Ci nie wystarczy?
– Dlaczego nie jesteś ze mnie zadowolony? Czyżby chodziło Tobie o kłamstwo? Czy to takie złe? Wszyscy kłamią…
– Może mam paciorek odmawiać rano i wieczorem? Chryste, tylko bez przesady! To niemożliwe, ja w biegu jem posiłki, na to będzie czas potem. A zresztą, od czego są zakony? Próżniacy, darmozjady! Niech oni się za mnie modlą! Ja naprawdę nie mam czasu…
– Może mam nie jeść mięsa w piątek? To absurd! Przecież korzystam z baru szybkiej obsługi. Panie, czy Ty chociaż raz stałeś w kolejce po szynkę?…
– Wiem, Ty byś chciał, żebym poszedł do spowiedzi. Panie, to już zupełnie nielogiczne! Ja – do spowiedzi?! Przecież nikogo nie zabiłem, nie podpaliłem, nie okradłem. Mam tylko jedną żonę, dziecko ochrzciłem, z czego mam się spowiadać? Ja nie mam grzechów!… Boże, nie zapominaj, żejestem człowiekiem mądrym, inteligentnym. Mam przy nazwisku dwie literki więcej. W firmie liczą się ze mną…
– Nie wiem, co mam Tobie jeszcze powiedzieć. Podobno pięknie nauczałeś ludzi, aby się wzajemnie kochali, aby sobie przebaczali. Pewnie miałeś rację, ale to nie pasuje do naszego stulecia. Mamy w ręku broń atomową, podbijamy kosmos, zakładamy anteny satelitarne. Robimy to, co nam się podoba! Taki jest nasz wiek i musisz sięztym liczyć…
– Gdybyś chodził z nami na dyskoteki, gdybyś przemieniał wodę we wino (już chyba zrobiłeś coś takiego), to stałbyś się popularniejszy, zaimponowałbyś młodym. Wiek XX nie lubi krępujących praktyk i niewygodnych dogmatów. Archaizmy już dawno wyszły z mody!…
– Boże, czy to moja wina, że nie mamy o czym rozmawiać? Czy ja mam Tobie opowiadać o swoich kłopotach, o humorach mojego szefa w pracy, o rodzinie, o kłótni z teściową? Przecież Ty się nie znasz na tych sprawach!… Jesteś taki daleki, a ja – młody i silny, muszę iść naprzód! Chrystusie, czy Ty mnie chociaż słuchałeś?…
– Poczekaj, nie odchodź jeszcze. Słuchałem cię bardzo uważnie, a teraz proszę, posłuchaj Mnie. Mam ci wiele do powiedzenia…
– Stworzyłem ten świat dla ciebie. Dla ciebie umierałem na krzyżu. Dla ciebie płynęła moja Najświętsza Krew. Dla ciebie zostało przebite moje Serce. Ale dałem tobie wolną wolę, byś mógł wybierać.
– Czy sądzisz, że przybędzie mojej chwały, gdy przyjdziesz do świątyni, staniesz zgięty za ostatnim filarem i wykonasz znak krzyża, który wygląda tylko jak znak zapytania?…
– Odrzucasz moje przykazania, jak gdybym Ja psuł twoje samochody, wykradał twój majątek i szarpał ci nerwy… Nie masz w duszy łaski, nie rozumiesz istotnych celów życia. Gdybyś tylko uwierzył w moją MIŁOŚĆ! Chcę twojego dobra, kocham was wszystkich, kocham ciebie! Uwierz w to…
– Ubezpieczasz się atomami, zostawiasz najważniejsze sprawy na „potem”, a nie wiesz, czy dożyjesz jutrzejszego dnia. Nie miałbyś komputerów i nie stanęłaby twoja noga na księżycu, gdyby ci to nie zostało dane od Boga! Moje dziecko, gdybyś tylko zrozumiał, jak jestem blisko ciebie, jak bardzo interesują Mnie najdrobniejsze sprawy twojej codzienności, byłbyś szczęśliwy..
– Nie mów, że moja Ewangelia jest dla starców i dzieci. Ona jest także dla ciebie – młody i silny człowieku XX stulecia. Przecież ty przyjdziesz pewnego dnia do Mnie. Nie pomogą ci wtedy szybkie samochody, zagraniczne delegacje, dodatkowe literki przy nazwisku. Będę szukał w tobie miłościi będę pytał, czy niosłeś krzyż, mój KRZYŻ…
– Popatrz w swoje sumienie i zastanów się: czy umiesz kochać tak, jak Ja was umiłowałem? Czy potrafisz kochać szczerze, bezinteresownie, aż do zapomnienia o sobie?… Nie bój się prawdy, że jesteś grzesznikiem. Moja Krew odkupiła twoje zło, a łaska doda ci siły do powstania z grzechów. Moje dziecko, Ja cięzapraszam do swego Królestwa!
– Wybierz: albo nerwowe życie mierzone szklankami wypitej kawy i kilometrami przebytej drogi w rozpaczliwej pustce, albo szczęście w Domu Ojca, które się nie skończy, któremu nie grozi bomba atomowa czy dewaluacja. Choćbyś zamknął swoje serce i odszedł nie wiadomo jak daleko, Ja – twój Bóg czekam na ciebie. I moja Matka też czeka, bo Ja chciałem, aby Ona była także Twoją Matką! Miejsce, które przygotowałem w niebie z myślą o tobie, nie będzie zajęte przez nikogo innego. Pójdź za Mną!