„Każdy z nas niejednokrotnie słyszał żarty i złośliwe powiedzenia pod adresem teściowej. Ale już nie każdy wie, że wśród wyniesionych na ołtarze Męczenników II wojny światowej jest również Teściowa – bł. Marianna Biernacka. Mieszkała z rodziną we wsi Naumowicze koło Grodna. Gdy żandarmi w odwecie za śmierć niemieckiego policjanta, przyszli aresztować jej syna Stanisława wraz z żoną, teściowa uprosiła żołnierza, by ona mógła pójść zamiast Anny, która była w stanie błogosławionym. Niemiec się zgodził; Marianna została uwięziona i wkrótce rozstrzelana. W Lipsku nad Biebrzą, skąd pochodziła błogosławiona Marianna Biernacka, w święto Matki Bożej Anielskiej (2 sierpnia), odbywają się doroczne dni skupienia dla teściowych. Błogosłwiona teściowa ma nawet swój pomnik. Do dzisiaj żyje jej synowa i inni świadkowie, którzy pamiętają Mariannę Biernacką jako osobę pełną prostoty, skromną i niezwykle rozmodloną.
Życiorys bł. Teściowej bardzo mnie poruszył i stał się inspiracją do napisania świadectwa o mojej Teściowej – śp. Janinie Olszak. Była mamą mojej żony i jeszcze czterech córek i jednego syna oraz babcią czternastu wnuków i prawnuków. Patrzyłem prawie przez 40 lat na Jej proste życie, wypełnione modlitwą pracą, troską dzieci. Nigdy nie usłyszałem od Niej złego słowa. Promieniała radością, jak wschodzące słońce. Radowała się każdą chwilą spędzoną z dziećmi, później z wnukami. Była dla mnie „Mamą Janiną” i pozwólcie, że tak będę nazywał śp. Teściową, pisząc to świadectwo.
W sobotę 1 lipca 1972 roku, dostałem od Mamy Janiny największy prezent w swoim życiu – oddała mi swoją córkę Wiesławę za żoną. Był to dzień naszego ślubu kościelnego. Szybko mijały kolejne dni i lata życia, odmierzane niezapomnianymi wigiliami Boże-go Narodzenia w domu rodzinnym. Mama nigdzie nie chciała wyjeżdżać na święta, mówiąc: „A gdy kolejna córka przyjedzie, to co będzie, gdy mnie nie będzie?!” Potem wyglądała wnuków, gdy przybywały odwiedzić swoją kochaną Babcię. Doczekała pięknej, kolorowej „Jesieni Życia”. Z wiekiem nasilały się choroby, trudności z oddychaniem. Stały się konieczne domowe wizyty lekarza i pielęgniarki. Na początku czerwca 2010 Mama Janina dostała skierowanie do szpitala w Puławach. W domu pojednała się z Bogiem i przyjęła Pana Jezusa. W szpitalu przebywała od 8 do 18 czerwca. Tam otrzymała Sakrament Namaszczenia. Ponieważ potrzebowała stałej opieki, spędzałem przy Niej wiele godzin na dobę. Po powrocie do domu, dwa razy przyszedł do Mamy ksiądz z Panem Jezusem. Choroba postępowała coraz bardziej. W tym czasie Jej córka Janka, członkini ARS-u, miała jechać na pielgrzymkę do La Salette. Stanęła przed trudnym wyborem: jechać, czy zostać w domu? W ostatniej chwili podjęła słuszną decyzję rezygnacji z pielgrzymki. Mieliśmy w domu wyjątkowe rekolekcje odchodzenia do wieczności Mamy Janiny. Ostatnie dni Jej życia skupiły całą rodzinę na modlitwie. Odmawialiśmy głośno Różaniec, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i Litanie. Mama szukała różańca, gdy nie miała go w ręku. Jej oczy szukały wszystkich; śledziły każdego z osobna. Krótko rozmawiała z nami. Czuła, że już wkrótce odejdzie. Brała do rąk małą figurkę Matki Bożej Płaczącej, całowała i przyciskała do piersi. Potem prosiła o krzyż i całowała Pana Jezusa.
W niezapomnianą, ostatnią noc, byłem przy Mamie. Nie mogła już nic jeść i pić, jedynie zwilżałem Jej usta. Nieustannie odmawiałem głośno Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Gdy kończyłem kolejną, Mama prosiła: „Mów”. Zaczynałem więc następną i tak przez całą noc. Krzyżowała ręce na piersiach, lub unosiła je ku górze, powtarzając: „Panie Jezu! … Mój Boże! … Matko Boża Bolesna!…” W pewnej chwili przywołała swoją nieżyjącą mamę. Czułem, że moja obecność i modlitwa sprawiają Jej ulgę. W ostatnich godzinach życia potrzebowała wyciszenia, więc modliłem się w ciszy lub szeptem. Odeszła do Pana bardzo spokojnie 5 lipca 2010 roku o godz. 1850. Byłem przy Jej przejściu do wieczności.
Choroba Mamy Janiny, z którą zmagała się od dłuższego czasu nauczyła mnie, jak trwać w bólu i cierpieniu. Swoją ciężką pracą i całym zachowaniem nauczyła mnie, jak żyć w małżeństwie. Dla mnie – Ona nigdy nie odeszła, cały czas jest z nami. Pozostawiła nam piękny ślad swego życia, by mógł stać się wzorem dla nas. Czy skorzystamy z niego? Kim będziemy jutro?..
Panie Jezu, zabrałeś do Siebie naszą Mamę. Niech Łzy Twojej Matki, objawionej w La Salette, uproszą szczęśliwą wieczność dla śp. Janiny”
Wasz brat Janek z Puław