W marcu 2004 roku, poszedłem na sanki i zjeżdżając, złamałem nogę. Z wielkim trudem dotarłem do domu. Mama zawiozła mnie do szpitala, gdzie nastawiono nogę i założono mi gips, ustaliliśmy z lekarzem wizytę kontrolną po czym wróciliśmy do domu. Podczas kolejnych dni noga bardzo mnie bolała, pojechaliśmy na wizytę kontrolną, wykonano mi prześwietlenie, z którego wynikało że noga nie zrasta się właściwie i niezbędna będzie dość kłopotliwa i bolesna, operacja skręcania śrubami stawu skokowego. Lekarz zdecydował, aby zgłosić się następnego dnia rano do szpitala na operację i dłuższy pobyt. Wróciliśmy do domu i byłem załamany, bardzo bałem się tej operacji i pobytu w szpitalu.
Jedynym ratunkiem pozostała mi modlitwa do Matki Bożej Saletyńskiej, której obraz dostałem od mojej ukochanej babci i mam w swoim pokoju. Codziennie do Niej modlę się, i jestem wiernym Jej czcicielem, byłem na trzech pielgrzymkach w Sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej w Dębowcu, czytam regularnie Posłańca Matki Bożej Saletyńskiej.
O moim olbrzymim problemie zawiadomiłem moją ukochaną babcię, prosząc ją o modlitwę w mojej intencji do Matki Bożej Saletyńskiej. Babcia była przełożoną arcybractwa Matki Bożej Saletyńskiej od 35 lat, które było założone w 1923 roku i trwa do tej pory w parafii Rozniszew. Babcia obecnie należy do Apostolstwa Rodziny Saletyńskiej. Babcia następnego dnia rano poprosiła ks. Proboszcza o modlitwę i mszę Świętą, którą ksiądz odprawił o godzinie 7.30 modląc się za szczęśliwy przebieg operacji i mój szybki powrót do zdrowia. Mniej więcej w tym samym czasie, ja przybyłem do szpitala, gdzie okazało się, że zaginęły moje zdjęcia rentgenowskie, lekarze po konsultacji zdecydowali, że muszą wykonać jeszcze jedne zdjęcia rentgenowskie aby zdecydować jak przeprowadzić operację.
Po wykonaniu zdjęć okazało się że operacja wcale nie jest konieczna, lekarze wręcz niedowierzali że nastąpiła jakaś niezwykła zmiana, ja wiedziałem że to dzięki wstawiennictwu Matki Bożej Saletyńskiej, poprzez moją i moich rodziców gorącą modlitwę a także modlitwę mojej ukochanej babci wraz z ks. Proboszczem parafii Rozniszewskiej.
Wróciłem ze szpitala bardzo szczęśliwy i gorąco dziękowałem Najdroższej Matce Bożej Saletyńskiej za uniknięcie skomplikowanej i bolesnej operacji, i nagłe poprawne zrastanie się mojej nogi. Już po kilku dniach, w dużo lepszym zdrowiu i sprawności poszedłem do szkoły, i do tej chwili, czuję się świetnie i nie mam żadnych problemów z nogą.
Wiem na pewno, że wszystkie te wydarzenia, tak dla mnie istotne, jeszcze bardziej zbliżyły mnie do Cudownej Matki Bożej Saletyńskiej.
Jan Rokita