Popatrzmy na kartkę kalendarza z datą 25 stycznia. Spotykamy postać nawróconego Pawła Apostoła. Jest On Patronem Polskiej Prowincji Misjonarzy Saletynów. Czci Go również jako swego Patrona Apostolstwo Rodziny Saletyńskiej. Zatrzymajmy sięnad tajemnicą Jego życia:Jechał na spienionym koniu, a w sercu młodego faryzeusza wzrastała nienawiść. Wielu cierpiało z jego powodu – musieli się ukrywać, byli torturowani i skazywani na śmierć. I wtedy na swej drodze zobaczył Jezusa z Nazaretu. Pojednany z Bogiem i Apostołami, dołączył do ich grona. Łaska chrztu nie odebrała mu pamięci niechlubnej przeszłości. Wcale nie miał za złe uczniom Jezusa, że z początku nie bardzo mu ufali. Ale Ogień, który pod Damaszkiem poraził jego źrenice, wypalił mu w duszy cały grzech „starego człowieka”. Teraz to już nie Szaweł, ale Paweł, a Kościół doda: święty Paweł! I ten wielki, święty Paweł patronuje naszej Saletyńskiej Rodzinie!
Wszyscy doświadczamy ustawicznie grzechu i z całym realizmem powtarzamy Matce Najświętszej każdego dnia: „Tak niewierny jestem i niewdzięczny. O Przeczysta Dziewico, Pojednawczyni grzeszników, nawróć mnie…” Trzeba nam jednak bardziej wpatrywać się w przychodzącego Chrystusa niż w swoje grzechy. Pan Jezus ma moc uleczyć nasze chore dusze, nasze wypaczone sumienia. On odkupił naszą przeszłość i każdemu z nas daje wspaniałą szansę nowego życia. Nawrócony Paweł z Tarsu został Apostołem. Otrzymana łaska zaowocowała czynami. Zafascynowany rzeczywistością przyjaźni z Trójcą Przenajświętszą, pisał do mieszkańców Koryntu: „W imię Chrystusa prosimy, pojednajcie się z Bogiem!” I nam dzisiaj przypomina te słowa, a szczególnie chce nam je przypomnieć jako członkom Apostolstwa Rodziny Saletyńskiej przed trzecią niedzielą każdego miesiąca – związaną z praktyką Komunii św. i Adoracji Wynagradzającej.
Zdobyty przez Chrystusa, sam odtąd zdobywa dla swego Pana tysiące wyznawców. Przemierza odległe krainy, naucza, pisze wiele listów.
” Miejcie wstręt do złego… nawzajem bądźcie życzliwi. Nie opuszczajcie się w gorliwości! Bądźcie płomiennego ducha! Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie – wytrwali”.
Przyjmijmy te słowa św. Pawła pisane do Rzymian – jakby je do nas pisał, do mieszkańców Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Tarnowa, do mieszkańców dużych osiedli, miast imałych wiosek, które trudno odnaleźć na mapie. Czytajmy dalej z Listu do Kolosan:
„Jako wybrańcy Boży… obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem… A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy… Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co jest na ziemi…”
A my? Ile razy napisaliśmy czy powiedzieliśmy naszemu bliźniemu słowa pobudzające do ufności, do trwania w dobrym? Ożywmy nasze apostołowanie misyjnym duchem świętego Pawła. Jego życie po nawróceniu było służbą Chrystusowi Panu. Jak sam wspomina – był bity, sieczony rózgami, kamienowany, narażony na rozliczne niebezpieczeństwa w swoich misyjnych podróżach, prześladowany, więziony. Dzień za dniemupływał mu „w pracy i umęczeniu, często na czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, w licznych postach, w zimnie i nagości”. Jego działalność jednych fascynuje, a drugich zawstydza, że tak mało czynią dla Chrystusa i Ewangelii. Niech przykład wielkiego Apostoła Narodów zachęci nas po podejmowania wysiłków, byśmy w swojej rodzinie, wśród znajomych, w miejscu naszej pracy, stali się obrońcami wiary, głosicielami Chrystusa, apostołami Matki Najświętszej. Zawsze możemy komuś opowiedzieć o Matce Bożej, która w La Salette płakała z powodu naszych grzechów. Zawsze możemy zachęcić, aby ktoś, kto znajduje się w potrzebie, pomodlił się szczerze i gorąco, a może posłał na Mszę świętą do Dębowca i powierzył swe troski najłaskawszej Matce. Zawsze możemy zaprenumerować dla siebie lub innych „Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej”. Będąc w dębowieckim Sanktuarium, zawsze możemy kupić obrazek czy książkę dla naszego sąsiada, dla wnuczki, dla zięcia, którzy tu jeszczenie byli, nie wiedzą, nie znają. Zawsze możemymodlić się za innych, wynagradzać za grzechy swoje i cudze. I nie mówmy, że się do tego nie nadajemy, że to zbyt trudne. Pan Jezus mówi do każdego z nas tak, jak powiedział do Pawła z Tarsu: „Wystarczy ci mojej łaski!”A jeżeli przeraża nas to, że jesteśmy tak słabi, tak grzeszni, przypomnijmy sobie wydarzenie z pod Damaszku.
Obyśmy kiedyś, na końcu naszego życia, mogli powtórzyć za świętym Pawłem: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan… a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowalipojawienie się Jego”. Tak napisał w ostatnim liście, jaki zdążył jeszcze wysłać z więzienia do młodego biskupa, a zarazem przyjaciela – Tymoteusza. Ten wieniec, a jakim pisze Apostoł, jest również dla nas przygotowany, bośmy umiłowali Chrystusa i Jego Matkę, Maryję objawioną w La Salette. Nie zapominajmy o naszym wiecznym powołaniu i przeznaczeniu do chwały i radości pośród świętych w niebie. O to przecież prosimy w modlitwie, którą tak często i chętnie odmawiają czciciele Matki Bożej Płaczącej- „bymmógł kiedyś oglądać Cię w niebie. Amen!” Zostańcie z Bogiem. Ave Maryja!