Na początku lipca 2019r. wróciłam z Ziemi Świętej. W sercu zostały żywe wspomnienia nawiedzanych miejsc i pragnienie, aby pójść tymi śladami jeszcze raz… choćby tylko we wspomnieniach. Zapraszam na wspólną wędrówkę.
Start: Kierunek – Izrael. We wtorek 25 czerwca spotkaliśmy się na lotnisku Okęcie. O godz. 19.00 rozpoczęła się Msza św. w kaplicy. Poznaliśmy kapłanów, którzy nam będą towarzyszyć: ks. Stanisława Witkowskiego MS (ojciec duchowny naszej pielgrzymki), ks. Eugeniusza, ks. Piotra i ks. Hieronima, a także pilota naszej wędrówki – p. Paulinę z Biura Podróży Egeria z Lublina. Słowo Boże mówiło tego dnia o Locie, wybierającym dla siebie urodzajną ziemię nad Jordanem, która przed zniszczeniem Sodomy i Gomory była „jak ogród Pana” (Rdz 13,10). Ks. Stanisław powiedział, że zaczynamy pielgrzymkę jako grupa różnych osób, ale szybko staniemy się wspólnotą, udzielającą się sobie nawzajem. I jedziemy podziwiać ziemię, która jest piękna jak ogród Pana. Ważne, abyśmy starali się poznać wolę Bożą, nie schodząc z trudnej drogi krzyża, bo ona prowadzi do życia: Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! (Mt7, 13-14). Poradził też, abyśmy nie czuli się rozczarowani, gdy pilot, wskazując miejsce jakiegoś wydarzenia użyje sformułowania „prawdopodobnie”. Nie wszystko da się dokładnie, że 100-procentową pewnością określić. Ważne, żeby tu właśnie spotkać Jezusa.
Przystanek 1: Cezarea Nadmorska. Po ok. 4-go-dzinnym locie, bardzo wczesnym rankiem w środę, wylądowaliśmy w Tel Awiwie. Odprawę przeszliśmy sprawnie i bez kłopotów. Zaczynamy wędrowanie śladami patriarchów, proroków, Jezusa, Maryi i Apostołów. Autokarem jedziemy w stronę Galilei. Najpierw przystanek w Cezarei Nadmorskiej. Początki miasta sięgają III wieku przed naszą erą; wtedy Fenicjanie założyli tu mały ośrodek portowy. Wielki rozwój rozpoczął się za panowania Heroda. Nazwał on miasto Cezareą na cześć cesarza Oktawiana Augusta. Wodę doprowadzono akweduktem ze źródeł na Górze Karmel. Nawet obecnie możemy zobaczyć dobrze zachowany fragment wodociągu. To właśnie tutaj znajdowała się siedziba rządów rzymskiego prefekta JudeiPoncjusza Piłata. Tutaj Piotr Apostołnawrócił i ochrzcił rodzinę Korneliusza – pierwszego poganina przyjmującego wiarę (Dz 10, 1-48). Tu przez dwa lata był więziony Paweł Apostoł (Dz 23, 33 – 26, 32). Do upadku miasta przyczyniły się najazdy Persów, inwazja muzułmanów w pierwszej połowie VII wieku i trzęsienie ziemi w VIII wieku. Jakie znaczenie dla mnie miał postój w Cezarei? Czynności, które tam wykonaliśmy, przywiodły mi na myśl dwa wydarzenia z Pisma Świętego: Gdy zaś Pan ujrzał, że Mojżesz podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: «Mojżeszu, Mojżeszu!» On zaś odpowiedział: «Oto jestem». Rzekł mu Bóg: «Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandałyz nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą»(Wj 3, 4-5). I jeszcze scena z Ostatniej Wieczerzy z udziałem św. Piotra, opisana przez opisu Jana ewangelistę: Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty»(J 13, 10a). To właśnie zrobiliśmy, wchodząc na Ziemię Świętą: zdjęliśmy buty i umyliśmy nogi (w Morzu Śródziemnym). Teraz możemy ruszać dalej.
Przystanek 2: Góra Karmel. To kolebka zakonu karmelitów i miejsce bliskie wszystkim osobom noszą-cym szkaplerz. Wznosi się tutaj sanktuarium Stella Maris (Gwiazda Morza) z przepiękną figurą Maryi, która w jednej ręce trzyma Dzieciątko, a drugą ofiarowuje nam szkaplerz, jako szatę obronną przed złem. Niżej znajduje się kamienna grota Eliasza z ołtarzem zwieńczonym jego figurą. Właśnie na Karmelu Eliasz pokonał kapłanów Baala (1 Krl 18, 20-40). To pierwsze na trasie pielgrzymki spotkanie z tym prorokiem jak ogień, ale nie ostatnie. Dla mnie osobiście to wielka radość, bo z Eliaszem zaprzyjaźniłam się od czasu pierwszego wyjazdu do Ziemi Świętej w 2000r. Właśnie tutaj go bliżej poznałam. Potem towarzyszył mi podczas różnych rekolekcji. Marzy mi się pielgrzymka po jego śladach – wszystkich, które da się odnaleźć. Z Karmelu podziwialiśmy piękną panoramę portu i Hajfy. Góra Karmel woła o naszą wiarę – usłyszeliśmy w katechezie. Trzeba mówić o Bogu pełnym głosem!
Przystanek 3 i baza: Nazaret.Dojechaliśmy do Nazaretu. To nie tylko przystanek, ale nasza baza na dwie noce. Po śniadaniu i rozlokowaniu się w hotelu „Galilee” wyruszyliśmy do Bazyliki Zwiastowania NMP. To tutaj Słowo Ciałem się stało (Łk 1, 26-38). Miejsce tego wydarzenia jest oznaczone, upamiętnione przepiękną świątynią zbudowaną nad Grotą Zwiastowania. Na murach wokół bazyliki wizerunki Matki Bożej z różnych krajów. Nawiedziliśmy także kościół św. Józefa, zbudowany na miejscu, gdzie wg tradycji był dom Świętej Rodziny. Św. Józef to człowiek sprawiedliwy, czyli taki, który czynił miłosierdzie. Mamy w nim najdoskonalszą figurę ojca, prawdziwego mężczyzny – wyjaśnił duchowy opiekun. Bazylikę Zwiastowania nawiedzaliśmy jeszcze dwukrotnie, wieczorami. Za pierwszym razem poszliśmy tam na godzinną adorację w ciszy (do zamknięcia świątyni) – cudowny czas! Nazajutrz natomiast trafiliśmy na uroczystą adorację Najświętszego Sakramentu prowadzoną w trzech językach ze śpiewami po włosku. Dopiero wtedy dotarło do nas, że jest czwartek i zakończenie oktawy Bożego Ciała. Pielgrzymów było dużo, ale to nam nie przeszkadzało. Na zakończenie kapłan przeszedł z Panem Jezusem pomiędzy ludźmi. Piękne zakończenie dnia! W piątek raniutko była Msza św. w kościele melchickim, w pobliżu Bazyliki Zwiastowania. W homilii ksiądz podkreślił, że Chrystus wychodzi do każdego człowieka, każdy jest dla Niego ważny. Ktoś powiedział, że Pan Bóg umie liczyć tylko do jednego. Zachowały się też dwa pytania z IV wieku, które zada Jezus na Sądzie Ostatecznym: – Czy ty Mnie kochasz? (a jeśli odpowiedź będzie: Nie albo Nie bardzo, to zada drugie pytanie): – A czy pozwolisz, abym Ja cię kochał?
Po Mszy św. zaszliśmy na chwilę do sąsiadującej z kościółkiem synagogi, do której przychodził Jezus jako dziecko, jako młody człowiek. Tutaj też został odrzucony. To smutne (tragiczne), że najpierw był zachwyt, potem ludzkie myślenie (za kogo On się uważa?!), a później – odrzucenie. Początkowy zachwyt nie powoduje jeszcze przyjęcia całej nauki. Człowiek musi być otwarty. Trzeba mieć sercegościnne dla Słowa Bożego.
Przystanek 4: Kana Galilejska. Z Nazaretu pojechaliśmy do Kany Galilejskiej. W miejscu, w którym Pan Jezus uczynił pierwszy cud (J 2, 1-11), osiem par małżonków z naszej grupy odnowiło swoje śluby. Ks. Stanisław podkreślił, że w małżeństwie ważne są trzy ołtarze: stół, łoże i ołtarz Eucharystii. Wszystkie są potrzebne. Jeśli któregoś zabraknie, małżeństwu może grozić rozpad. Małżonkowie mają być dla siebie wzajemnie adwokatami, czyli obrońcami, a nie oskarżycielami… Modliliśmy się w tym miejscu za obecnych małżonków (ze wzruszeniem za Karolinę i Roberta, którzy ślubowali sobie rok temu), a także za wszystkie znane i bliskie nam małżeństwa.
Przystanek 5: Góra Tabor. Z Kany wyruszyliśmy na szczyt Taboru do miejsca Przemienienia Jezusa (Mt 17, 1-8). Tu, gdzie uczniowie ujrzeli Pana Jezusa w Jego boskiej chwale, sprawowaliśmy Eucharystię. Ksiądz mówił, że Bóg jest Bogiem przemiany. Nie mamy się czego obawiać, bo On zawsze przemienia na dobre. Środowiskiem przemiany jest modlitwa. Prawdziwe spotkanie z Jezusem zawsze jest odmieniające. Spotkaliśmy ponownie Eliasza, a także Mojżesza. Po obu stronach nawy Sanktuarium są kaplice poświęcone tym postaciom, wszak ich rozmawiających z Jezusem ujrzeli apostołowie. Z góry Tabor podziwialiśmy przepiękną, rozległą panoramę biblijnej ziemi, a pani Paulina szczegółowo objaśniała widoki przed naszymi oczyma.
Przystanek 6: Góra Błogosławieństw.Na początku trzeciego dnia naszego pielgrzymowania, raniutko, wyruszamy nad Jezioro Galilejskie. Pierwsze kroki kierujemy do miejsca, gdzie Jezus wygłosił Kazanie na Górze. Ksiądz zwrócił uwagę, że zwykle ograniczamy się tylko do fragmentu (Mt 5, 1-11), a warto pochylić się nad całym tekstem tej mowy Pana Jezusa, dlatego wysłuchaliśmy trzech rozdziałów: Mt 5-7. Ważniejsze od pobożności są relacje – komentował ks. Stanisław. – Nasza wieczność zależy od relacji z drugim człowiekiem, zwłaszcza naszym nieprzyjacielem… Nawiedziliśmy potem niezwykłe sanktuarium na planie ośmioboku, otrzymując zachętę, by po wejściu do środka zatrzymać się w miejscu, które podpowie serce, a później sprawdzić, jakie błogosławieństwo mamy wypisane nad głową. Może Pan Bóg chce, aby nad tym popracować w swoim życiu? W najbliższym czasie?
Przystanek 7: Kaplica Prymatu świętego Piotra. Zjeżdżamy nad Jezioro Galilejskie do miejsca, gdzie Pan Jezus spotkał się z Apostołami po Zmartwychwstaniu: gdzie przygotował im śniadanie i gdzie przekazał władzę Piotrowi (J 21, 1-19). Tutaj Pan Jezus pyta też każdego z nas: „Czy kochasz Mnie?” Mieliśmy czas na znalezienie w sercu prawdziwej odpowiedzi i danie jej Jezusowi. W tym szczególnym miejscu, mając przed oczyma Jezioro, sprawowaliśmy Eucharystię. Kilka myśli z homilii ks. Stanisława: Kiedy coś nie wychodzi, rodzi się pokusa ucieczki (jak u Apostołów, którzy poszli robić to, co umieli – łowić ryby)… Czasem jest potrzebny nieudany połów w naszym życiu i on też jest łaską, bo leczy nas z poczucia samowystarczalności… Pan Jezus zawiązuje wspólnotę; jeśli będzie trwała przy Nim, to się nie rozerwie (jak sieć ze 153 rybami)… Bóg nigdy nie daje ostatniej szansy, ale daje kolejne szanse!… Apostołowie poszli za Jezusem i stawali się jak On, bo On w nich zamieszkał. Ważne, za kim idziemy.
Przystanek 8: Kafarnaum. Tokolejne miejsce na trasie naszej pielgrzymki. Kafarnaum zostało nazwane „Miastem Jezusa” i taki napis widnieje przed wejściem do parku archeologicznego. Po opuszczeniu Nazaretu tutaj osiadł, stąd wyruszał na nauczanie. Tutaj mieszkali Szymon-Piotr i Andrzej. Ewangelia przytacza cuda dokonane w tym mieście: wypędzenie złego ducha z opętanego, uleczenie teściowej Szymona, sługi setnika, trędowatego, paralityka, wskrzeszenie córki Jaira. W tutejszej synagodze Jezus nauczał. Pomimo tylu znaków, mieszkańcy nie nawrócili się i Pan mówi do nich: A ty Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie».(Mt 11, 23-24). Niezwykle poruszająco brzmiały te słowa w mieście, z którego zostały ruiny… odkryte dopiero w XIX w.
Przystanek 9: Jezioro Galilejskie. Czas na rejs po jeziorze. Rozglądamy się wokół: Czy Jezus przyjdzie do nas po wodzie? Czy wyciągnie z toni kłopotów, problemów, choroby? Czy uciszy burze, które targają naszymi sercami? (Mt 14, 22-32; Łk 8, 22-25) Na pewno przyjdzie… Może nie od razu, ale nie zawiedzie. Mówi do nas to samo, co powiedział Apostołom: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! AJezioro jest przecudne!
Przystanek 10: Betsaida i Korozain. Dwa miasta, z których zostały ruiny. Betsaida to miejsce narodzin pięciu apostołów: Piotra, Andrzeja, Jana, Jakuba i Filipa. W tych miastach Jezus nauczał, tutaj dokonał wielu cudów, ale też do tutejszych mieszkańców skierował słowa: Wtedy począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów się dokonało, że się nie nawróciły. «Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam.(Mt 11, 20-22). Smutek budzi widok tego, co pozostało z tych miast. Te dwie osady odkryto dopiero w XX wieku; wciąż są prowadzone prace archeologiczne. Jest wiadomość (na razie ze znakiem zapytania), że naukowcom udało się zidentyfikować miejsce urodzenia św. Piotra Apostoła. Betsaida i Korozain nie wykorzystały czasu łaski. Ks. Stanisław kilkakrotnie mówił o kairosie, a więc czasie zbawienia. To jest ten właściwy moment dany na nawrócenie. Pomiędzy chwilą przyjścia Chrystusa na ziemię a czasem, kiedy znowu powróci, rozgrywa się kairos Kościoła i kairos każdego z nas. Ważne, żeby tego czasu nie przegapić, nie zmarnować!
Przystanek 11: Magdala. Wśród zniszczonych biblijnych miast, które zwiedziliśmy, jest również Magdala, rodzinne miasto Marii Magdaleny. To ta sama niewiasta, której pierwszej ukazał się Jezus po zmartwychwstaniu (J 20, 11-18). Przez św. Augustyna nazwana „apostołką apostołów” i pod tym tytułem jest czczona w kościołach wschodnich. Magdala różni się jednak znacząco od poprzednio zwiedzanych miast, bo są tu nie tylko ruiny. Jest także nowy, przepiękny kościół „Duc in altum” (Wypłyń na głębię). W bocznych kaplicach duże obrazy ilustrują działalność Pana Jezusa nad Jeziorem Galilejskim. Osada pomimo różnych okresów upadków i odradzania się, istnieje. A w grocie pod współczesnym kościołem jest przepiękne malowidło obrazujące dotyk miłości chorej na upływ krwi kobiety, która sobie mówiła: Żebym się choć jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa (Mt 8, 20-23). Na obrazie są ukazane stopy przechodniów (wśród nich nogi Jezusa) i tylko jedna ręka cudownie uleczonej tam kobiety.
Przystanek 12: Jordańska Gadara. W piątek przed południem przekraczamy granicę izraelsko-jordańską. Zgodnie z wymogami mamy nowy autokar i miejscowego przewodnika. Zatrzymujemy się w Umm Qais. To starożytne miasto Gadara (nazwa miejscowości występuje w trzech brzmieniach: Gadara, Geraza, Gereza). W tych okolicach rozegrało się wydarzenie opisane przez Ewangelistów – uwolnienie opętanego i utopienie się świń w jeziorze. (Mk 5, 1-20; Mt 8, 28-34; Łk 8, 26-39). Do dziś widać, że zbocze jest urwiste, a w dole błyszczy tafla wody Jeziora Genezaret. Spacerując, oglądaliśmy ruiny, które pozostały z dużego miasta należącego do rzymskiego Dekapolu. Przejeżdżamy przez stolicę Jordanii i zmierzamy do Umm ar Rasas.
Przystanek 13: Mefaat. Umm ar-Rasas to biblijne miasto Mefaat, przydzielone w trakcie podziału Ziemi Obiecanej pokoleniu Rubena (Joz 13, 15-18). Później zostało przekazane Lewitom jako miasto ucieczki (Joz 21, 34-47). Jakieś 800 lat później, w czasach Jeremiasza, Mefaatem rządzili Moabici (Jr 48, 21–24). W tym miejscu odkryto pozostałości aż kilkunastu kościołów, a na ich posadzkach – przepiękne mozaiki. Ruiny pochodzą z okresów rzymskich, bizantyjskich i muzułmańskich, a najstarsze datuje się na około 3 w. n.e. Mamy więc ślady wczesnego chrześcijaństwa. Najbardziej imponująca jest mozaika w kompleksie dawnego kościoła św. Szczepana; uważa się ją za największą w całej Jordanii. Widzimy na niej rośliny biblijne, miejscowości, sceny połowów i polowań. Twarze ludzkie są celowo zamazane – w ten sposób chrześcijanie zabezpieczali sanktuaria przed inwazją muzułmanów, niszczących wszelkie wyobrażenia postaci. Jest na co popatrzeć! Ks. Eugeniusz z naszej grupy zadaje retoryczne pytanie: „Co pozostanie kiedyś z naszych kościołów, sanktuariów, bazylik?”
Przystanek 14: Źródło Mojżesza. Wieczorem zatrzymujemy się na obrzeżach Petry. Niepozorny budynek kryje Źródło Mojżesza – Wadi Musa. Tu, jak wierzą Jordańczycy, spod jego laski wytrysnęło źródło, kiedy prowadził naród wybrany do Ziemi Obiecanej (Lb 20, 2-11). Bije ono nadal i dostarcza tak potrzebnej wody mieszkańcom. Deszcz bowiem pada tu tylko zimą, latem natomiast panuje paraliżujący upał. Żadnych opadów. Nie ma rzek ani strumieni. Nabatejczycy dwadzieścia wieków temu doprowadzali stąd wodę do Petry wodociągiem z ceramicznych rur – jutro pozostałości tego wodociągu zobaczymy.
Przystanek 15 i baza: Petra. W hotelu „Palace” będziemy mieszkać dwie noce. Mamy całą sobotę na zwiedzanie ruin miasta wykutego w skale. Położone jest w skalnej dolinie, do której prowadzi jedyna wąska droga wśród skał – wąwóz As-Sik. Petra była stolicą Nabatejczyków – starożytnego ludu pochodzenia semickiego, który w III wieku p.n.e utworzył królestwo nabatejskie. Zostało ono w 106 roku n.e. podbite i włączone do Imperium Rzymskiego jako część prowincji Arabia. W IV wieku mieszkańcy Petry przyjęli chrześcijaństwo. Ofiarowali wtedy dla potrzeb kultu okazały budynek, służący wcześniej jako sąd. Wspinaliśmy się wysoko, by obejrzeć zachowaną skalną wnękę z bardzo ciekawym, wzorzystym sufitem i kilkoma kolumnami. Tyle zostało z katedry i siedziby biskupa w Petrze. Dalej, w ruinach innej, bizantyjskiej świątyni sprawowaliśmy Eucharystię. Był 29 czerwca – Uroczystość św. Apostołów Piotra i Pawła. W homilii nasz ojciec duchowny powiedział, że Kościół jest zbudowany na Piotrze, ale nie na konkretnej osobie. Wszak Piotr był słaby, interesowny, (pytał, co będzie miał za to, że poszedł za Mistrzem) i dopuścił się zdrady. To moc Boża podtrzymuje człowieka. Wszystko zmierza do tego, by uznać, że Jezus jest Panem. I aby uobecniać Jezusa Chrystusa w życiu. Największym skarbem ma być dla nas wiara… Śmiałkowie poszli dalej i wyżej z p. Pauliną do ruin klasztoru, a reszta wróciła do hotelu, by pospacerować po mieście i ochłodzić się w basenie.
Przystanek 16:Miejsce wniebowzięcia Eliasza.W niedzielę rano wyjeżdżamy już z Petry. Przed nami długa droga, więc ks. Stanisław zaproponował czas świadectw. Dzieliliśmy się doświadczeniem obecności i działania Boga w swym życiu. Piękny czas! Oddaliśmy chwałę Bogu za Jego łaski, ale też bardziej poznaliśmy siostry i braci pielgrzymów. Zatrzymaliśmy się w pobliżu Jordanu, aby po raz kolejny spotkać proroka Eliasza. Tradycja judaistyczno-chrześcijańska widziała tu miejsce, z którego Eliasz miał być wzięty do nieba: Podczas gdy oni [Eliasz i Elizeusz] szli i rozmawiali, oto zjawił się wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił: obydwóch: a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios. Elizeusz zaś patrzał i wołał: «Ojcze mój! Ojcze mój! Rydwanie Izraela i jego jeźdźcze». I już go więcej nie ujrzał. Ująwszy następnie szaty swoje, Elizeusz rozdarł je na dwie części i podniósł płaszcz Eliasza, który spadł z góry od niego(2 Krl 2, 11-13a). Prorok Eliasz pochodził z Tiszbe w Gileadzie, które kojarzone jest z jordańskim Listib. Są tam ruiny bizantyńskiego kościoła położone na szczycie wzgórza zwanego przez tradycję „Wzgórzem Eliasza”. W tym miejscu, około 2 km od brzegów Jordanu, znajduje się starożytna osada zwana „Betanią po drugiej stronie Jordanu” (dla odróżnienia od tej na przedmieściach Jerozolimy, z której pochodzili Łazarz, Maria i Marta). Ewangelista wyjaśnia, że pełnił tam swoją misję nawracania Jan Chrzciciel: Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu(J 1, 28). Tuż obok przepływa naturalny potok, utożsamiany z biblijnym potokiem Kerit, gdzie Eliasz znalazł schronienie przed gniewem Achaba i Izebel (1 Krl 17, 3-6). W tym miejscu widzimy dwie plansze: jedna przedstawia wniebowzięcia Eliasza, a druga wizytę Jana Pawła II w roku 2000. Boże drogi są zadziwiające: w miejscu, gdzie Eliasz uniesiony do nieba zakończył swą działalność, po prawie 800 latach zaczyna misję Jan Chrzciciel, utożsamiany z Eliaszem, którego powrót ma poprzedzić nadejście Mesjasza (Mt 11,14; Łk 1, 13-17).
Przystanek 17: Betania nad Jordanem.Wąską ścieżką wśród gęstwiny tamaryszków tworzących naturalny tunel, wędrujemy do miejsca, gdzie Pan Jezus przyjął chrzest z rąk Jana Chrzciciela (Mt 3, 13-17). Dzisiaj nie ma już w tym miejscu rzeki, która zmieniła swój bieg. W wyschniętym korycie jest odrobina wody, mała kapliczka i cztery ogromne głazy. Choć widać schody, sznury bronią dostępu do tego miejsca, które oglądamy jedynie z góry. Po odczytaniu fragmentu Ewangelii idziemy dalej na brzeg Jordanu, mijając nieliczne pozostałości z istniejących tu kiedyś kościołów oraz nową świątynię prawosławną (niestety zamkniętą). Nad samym brzegiem jest przygotowane miejsce do sprawowania Eucharystii. Stoi też ogromna, kamienna chrzcielnica napełniona czystą, przefiltrowaną wodą. Wolimy jednak odnowić przyrzeczenia chrzcielne przy użyciu brudniejszej wody, ale czerpanej wprost z rzeki dłonią kapłana, który polewał nasze głowy. Trzy osoby z grupy – s. Iwonka, Krysia i br. Edward w specjalnych, białych tunikach wchodzą do Jordanu, by się w nim zanurzyć. W tym samym czasie po stronie izraelskiej inna grupa pielgrzymów z Polski też przeżywała odnowienie chrztu. Wspólnie śpiewaliśmy: „Com przyrzekł Bogu…”. Jordan w tym miejscu jest wąski, więc doskonale wzajemnie się słyszeliśmy. Chrzest to zanurzenie w śmierci Pana Jezusa. W homilii ks. Stanisław podkreślił, że nie trzeba bać się krzyża. Czasami Pan Bóg daje krzyż jako specjalny prezent, aby przez udział w cierpieniach Jezusa, uczestniczyć później w Jego chwale. Mamy zgodzić się na krzyż w naszym życiu, aby Pan Jezus mógł w nas działać.
Przystanek 18: Morze Martwe. Przyjeżdżamy nad Morze Martwe (znane również jako Morze Słone lub Asfaltowe). To najniżej położony zbiornik wodny na Ziemi, lustro wody znajduje się ok. 400 m p.p.m. Woda wykazuje bardzo duże zasolenie i dlatego nie ma w niej żadnej formy życia. Słynie z bogatego w walory lecznicze czarnego błota i gorących źródeł. I oczywiście z tego, że tutaj nawet osoby nie umiejące pływać, utrzymają się na powierzchni i nie utoną, nie ma obawy! Czy tylko na odpoczynek i kąpiel tutaj przyjechaliśmy w niedzielne popołudnie? Oczywiście, rekreacja wszystkich nas uradowała, ale odnajdźmy ślady tego zbiornika w Biblii, w historii zbawienia. Pismo Święte wspomina nazwę tego morza w Księdze Rodzaju: Ci ostatni królowie sprzymierzyli się z sobą w dolinie Siddim, gdzie dziś jest Morze Słone. (Rdz 14, 3) oraz w Księdze Jozuego: Wody spływające do morza Araby, czyli Morza Słonego, oddzieliły się zupełnie, a lud przechodził na-przeciw Jerycha(Joz 3, 16). Tradycja mówi też, że na dnie leżą ruiny Sodomy i Gomory – miast, które Bóg zniszczył z powodu grzechów ich mieszkańców. (Rdz 19, 24-28) Nasuwa się oczywisty wniosek: grzech prowadzi do śmierci. Św. Paweł w Liście do Rzymian mówi: Albowiem zapłatąza grzech jest śmierć (Rz 6, 23a). Wprawdzie Bóg potrafi i ze zła wyprowadzić dobro (z Morza Martwego mamy sól, asfalt, błoto lecznicze, minerały wykorzystywane w produkcji kosmetyków, możemy w nim zażyć kąpieli), ale mieszkańcy Sodomy i Gomory stracili to, co najcenniejsze. Znów się przypomina kairos – trzeba dobrze wykorzystać dany czas, jedyny i niepowtarzalny.
Przystanek 19: Madaba z noclegiem:Podczas jazdy obserwowaliśmy widoki za oknem – same góry, piękne kształty, ale zupełna pustynia, prawie bez roślinności. Ksiądz zauważył, że trudno dziwić się Izraelitom, którzy się zbuntowali – 40 lat wędrować w takim terenie! W Madabie skierowaliśmy nasze kroki do greckiej cerkwi św. Jerzego. To tutaj znajduje się mozaika przedstawiająca najstarszą, zachowaną do dziś, mapę Ziemi Świętej. Pochodzi ona z bizantyjskiej świątyni z około 560 roku. Zbudowana była z dwóch milionów kawałków, miała wymiary 16 na 6 metrów. Przestawiała ziemie od Libanu do delty Nilu, od Morza Śródziemnego po Pustynię Arabską. Do dziś zachował się fragment, na którym jest Jerozolima, łodzie na Morzu Martwym, ryby w rzece Jordan i Jerycho. Każda miejscowość została podpisana w języku greckim. Znajduje się na niej 157 miast i wsi, które istniały między 542 a 570 rokiem n.e. Szczegółowo przedstawiona jest Jerozolima: mury, Brama Damasceńska, Brama Złota, Cytadela Dawida, Bazylika Grobu Pańskiego. Jest co podziwiać! Oprócz mozaiki oglądamy liczne ikony, próbując rozszyfrować kogo i jakie wydarzenia przedstawiają. W dolnej kaplicy kościoła jest czczony obraz Maryi z Dzieciątkiem, na którym w niezwykły sposób bez ludzkiej ingerencji, pojawiła się trzecia, błękitna dłoń, wskazująca na Matkę Bożą. Różnie można tłumaczyć ten znak: Do nieba najprostsza, najkrótsza droga prowadzi przez Maryję albo mieszkańcy nieba dają zachętę, byśmy we wszystkich sprawach naszego ziemskiego życia uciekali się do Najświętszej Matki. Nocujemy w Grand Hotel, oczywiście z basenem! Madaba ma największe skupisko chrześcijan w muzułmańskiej Jordanii (chrześcijanie stanowią ok. 7% ludności). Przemierzając Jordanię, trudno było dojrzeć świątynię chrześcijańską, natomiast często wiedzieliśmy piękne, okazałe meczety.
Przystanek 20: Góra Nebo. W drodze do Izraela czeka nas kolejne spotkanie z Mojżeszem na górze Nebo, z której on mógł tylko podziwiać Ziemię Obiecaną, już do niej nie wszedł. Zakończył swoją ziemską wędrówkę tutaj, a Naród Wybrany poprowadził dalej Jozue – (Pwt 34, 1-7). Już w IV stuleciu po Chrystusie to miejsce stało się celem pielgrzymek. Budowano tu kościoły i klasztory, których dobrze zachowane, starożytne pozostałości, można dziś oglądać. Na fundamentach antycznej budowli wzniesiono nową bazylikę. Są w niej oryginalne posadzki w formie mozaik i piękna, starożytna chrzcielnica. W tej świątyni celebrowaliśmy Eucharystię, podczas której s. Iwonka, dziewica konsekrowana, ponowiła śluby. W homilii ks. Stanisław nawiązał do postaci Mojżesza. Powiedział, że Mojżesz otrzymał tu lekcję pokory, która ma jednak swój cel – Bóg go ostatecznie wywyższył. Powinniśmy być pojednani z naszym życiem, pogodzeni z porażkami, bo poprzez nie Pan Bóg dokonuje oczyszczenia. W Chrystusie wygasają wszystkie bunty, jesteśmy objęci Jego miłością. Jezus oddał swoje życie, by nam dać życie wieczne: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. (J 3, 16). W marcu 2000 roku na Górę Nebo przyjechał Jan Paweł II. Z tej okazji postawiono tu charakterystyczny pomnik: krzyż opleciony przez węża. Od razu przypomina się scena, kiedy Żydzi na pustyni narzekali, a Pan Bóg zesłał węże, które ich kąsały (śmiertelnie). Bóg zlitował się jednak i wskazał ratunek – stał się nim wąż miedziany umieszczony na palu. (Lb 21, 4-9). Z tarasu możemy (jak Mojżesz) podziwiać rozległą panoramę doliny Jordanu i ziemi za nią – to już Izrael. Niedługo tam będziemy.Jeszcze tylko zatrzymamy się w sklepie, który jest zarazem pracownią mozaik. Tam dowiemy się, jak powstają te pracochłonne i niezwykłe dzieła sztuki. Będziemy mogli też zakupić pamiątkę w formie mozaiki.
Przystanek 21: Pole Pasterzy. Przejście graniczne nas nie umęczyło. Już po stronie izraelskiej modlimy się psalmem 121. To jeden z obszernej grupy psalmów śpiewanych niegdyś przez pielgrzymów, podążających do Jerozolimy. Włączyliśmy się w tę piękną tradycję, bo też tam zmierzamy. Ks. Stanisław zwraca uwagę, że Pan Bóg nie zna słowa „sjesta”. On zawsze czuwa nad Izraelem (czytaj: nad nami).
Pierwsze kroki kierujemy na Pole Pasterzy, znajdujące się w miejscowości Bajt Sahur w pobliżu Betlejem, 8 km od Jerozolimy.To jest miejsce, gdzie pasterze jako pierwsi posłyszeli Dobrą Nowinę: Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan (Łk 2, 8-20). Wydarzenie to upamiętnia kaplica „Excelsis Deo”. Pasterze najpierw posłyszeli, a dopiero potem zobaczyli. Tak samo jest i w naszym życiu. Najpierw słyszymy Słowo Boga, a później widzimy Jego działanie. Chcemy jeszcze nawiedzić prawosławne sanktuarium, z czaszkami ewangelicznych pastuszków, ale miejsce jest zamknięte, choć mieścimy się w czasie przewidzianym na zwiedzanie.
Przystanek 22 z noclegiem: Betlejem. Jesteśmy już w Betlejem, w miejscu narodzenia Pana Jezusa (Łk 2, 1-7) i radośnie śpiewamy kolędy. Nawiedzamy Bazylikę Narodzenia – jeden z najstarszych i nieprzerwanie funkcjonujących kościołów, zbudowany nad grotą, w której narodził się Jezus. Obok znajduje się kościół św. Katarzyny, a tam w bocznym ołtarzu spoczywa figurka Dzieciątka Jezus, która w Noc Bożego Narodzenia jest przenoszona w uroczystej procesji do Groty Narodzenia. Można zejść do innych grot, m.in. św. Józefa, Świętych Młodzianków, św. Hieronima, który właśnie tutaj, w Betlejem, tłumaczył Pismo Święte na język łaciński (przekład zwany Wulgatą). Około 200 m. dalej znajduje się Grota Mleczna. Według tradycji tam Święta Rodzina przygotowywała się do wyruszenia do Egiptu lub zatrzymała się podczas ucieczki. Według palestyńskich podań, gdy Maryja karmiła Dzieciątko, kilka kropli mleka upadło na skałę i zabarwiło ją na biało. Do tego miejsca przychodzą kobiety (nie tylko chrześcijanki), aby modlić się o dar potomstwa. Tradycyjnie zabierają stąd małe opakowania białego proszku, aby spożywając go wraz z gorącą modlitwą do Matki Bożej, uprosić łaskę poczęcia dziecka. W głębi Groty Mlecznej nawiedzamy kaplicę wieczystej adoracji z oryginalnym ołtarzem. To pierwszy z tak zwanych „Dwunastu gwiazd Niepokalanej”, będących dziełem polskich artystów z Gdańska. Są lokowane w miejscach, gdzie potrzeba nieustannej, trwającej 24 godziny na dobę modlitwy w intencji pokoju. (Ósma kaplica została otwarta 1 września 2018r. w Niepokalanowie).
W drodze na nocleg do hotelu „Santa Maria” zajechaliśmy jeszcze w jedno, niezwykłe miejsce. To Dom Pokoju, jaki prowadzą dwie siostry elżbietanki, wspierane przez grono przyjaciół i wolontariuszy. Powstał w 2010 roku. Podobnie jak Dom Pokoju w Jerozolimie, daje schronienie potrzebującym, często osieroconym dzieciom z chrześcijańskich rodzin. Siostry troszczą się o katolickie wychowanie podopiecznych, także starają się zapewnić pomoc rodzinom w trudnym położeniu. Przydają się w tym celu dary pozostawione przez polskich pielgrzymów, odwiedzających betlejemski Dom Pokoju. Poruszyło nasze serca spotkanie z s. Szczepaną, film prezentujący działalność Domu oraz modlitwa w kaplicy. Warto nawiedzać to miejsce, a może ktoś zechce przybyć w roli wolontariusza? Spotkaliśmy takowych; byli to klerycy z Krakowa.
Nazajutrz zmieniliśmy plan Mszy św. i sprawuje-my Eucharystię na Polu Pasterzy. W homilii ks. Stanisław powiedział, że Bogu Ojcu nie zależało na tym, aby świat poznał dokładną datę narodzin Jego Syna. To też wskazówka dla nas, byśmy nie byli obrażeni, gdy ktoś zapomni o naszych urodzinach (na przykład). Jezus przyszedł na świat po to, by już nigdy nikt nie czuł się samotny. Z tą myślą opuszczamy Pole Pasterzy oraz Autonomię Palestyńską (dość pospiesznie, bo miały być jakieś ćwiczenia, więc przekraczamy granicę przed manewrami). I już Izrael.
Przystanek 23: Sanktuaria Góry Oliwnej:Nasza wędrówka śladami Jezusa nabiera tempa – rankiem słyszeliśmy orędzie aniołów o narodzeniu Mesjasza, a po godzinie spotykamy Go dorosłego, w wydarzeniach poprzedzających śmierć i zmartwychwstanie; jednak całe życie Jezusa to historia naszego odkupienia. Na początek Betfage – miejsce, z którego Jezus jechał na osiołku do Jerozolimy (Mt 21, 1-11). Dziś to wydarzenie upamiętnia kościół z zachowanym wewnątrz kamieniem, z którego wg tradycji Pan Jezus miał dosiąść osiołka oraz pomnik przed sanktuarium (arsowcy ustawiają się tam do wspólnej fotografii). Co roku w Niedzielę Palmową wyrusza stąd procesja do Jerozolimy. My tylko niewielki odcinek tej drogi przejdziemy pieszo. Kolejne miejsce, które nawiedzamy, to kościół Pater Noster – „Ojcze nasz”. Wznosi się on nad grotą, w której Jezus nauczał swoich uczniów modlitwy rozpoczynającej się słowami: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie” (Mt 6, 8-13). Do kościoła przylega krużganek klasztoru karmelitanek, na którego wewnętrznych ścianach znajdują się liczne tablice z płytek ceramicznych z tekstem modlitwy Ojcze Naszw około 130 językach. Naszym kolejnym przystankiem jest nieduży kościół zbudowany w 1955r. i nazwany „Dominus Flevit” czyli Pan zapłakał – na pamiątkę wydarzenia, jakie tu miało miejsce: Pan Jezus w trakcie triumfalnego wjazdu do Jerozolimy w Niedzielę Palmową, gdy tłumy wiwatowały na Jego cześć, zapłakał nad przyszłym losem Jerozolimy. Spoglądając w dół na miasto, przepowiedział jego rychłe zniszczenie, co sprawdziło się w roku 70 naszej ery, gdy legiony rzymskie po sześciu miesiącach walki spaliły świątynię, równając miasto z ziemią. Kościół ma kształt spływającej łzy i przeszklone prezbiterium, skąd rozciąga się piękna panorama współczesnej Jerozolimy. Pod ołtarzem jest mozaika z kurą i pisklętami, obrazująca wzruszające słowa tam wypowiedziane: Jeruzalem, Jeruzalem… Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście (Mt 23,37). I znów powraca „kairos”. Czas nawiedzenia wymaga uwagi, troski, starania, aby go nie przegapić…
Podążamy dalej śladami Jezusa. Zatrzymujemy się w Ogrodzie Oliwnym (Getsemani). To tutaj Jezus modlił się przed męką: Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!(Mt 26, 42). Nawiedzamy Bazylikę Agonii, zwaną Kościołem Narodów, położoną obok prastarych drzew oliwnych. Przed ołtarzem znajduje się Skała Konania, o którą opierał się Pan, podczas modlitwy w noc pojmania. Teraz zatrzymujemy się tutaj krótko, ale wrócimy do Ogrodu Oliwnego późnym wieczorem na osobistą medytację w ciszy. To będzie nasza odpowiedź na prośbę Pana Jezusa: Zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!(Mt 26,38). Na początku tego czuwania Ks. Stanisław przeczytał fragment Ewangelii, a następnie rozeszliśmy się po Ogrodzie, by pobyć z Jezusem sam na sam. W ciemnościach nocy, trochę rozświetlonych światłami z murów starej Jerozolimy, można porozmawiać z naszym Panem o Jego lęku, trwodze, osamotnieniu, pocieszyć Go, podtrzymać na duchu, być obok Niego. To niezwykły czas i przeżyliśmy go bardzo głęboko; w drodze powrotnej panowała w autokarze absolutna cisza. Nadal myślami i sercem trwaliśmy przy naszym Panu, którego Męka już się rozpoczęła.
Przystanek 24: Syjon Chrześcijański. Najpierw idziemy do Wieczernika – miejsca ustanowienia sakramentu Eucharystii, kapłaństwa i pokuty (Łk 22, 19-20; J 20, 22-23) oraz Zesłania Ducha Świętego (Dz 2, 1-4). Obecnie to święte pomieszczenie wyglądem przypomina meczet. Nie ma symboli chrześcijańskich, nie wolno tu sprawować liturgii, a pieczę nad nim mają Żydzi. W Wieczerniku ks. Stanisław modlił się o dary Ducha Świętego dla każdego z nas. Pod czcigodną salą nawiedzamy symboliczny grób króla Dawida. Tuż obok wznosi się okazała bazylika Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny, obsługiwana przez benedyktynów. Biblia nie wspomina o śmierci Maryi, natomiast od wieków znana i czczona jest prawda o Jej chwalebnym Wniebowzięciu, potwierdzona uroczyście dogmatem wiary. Wewnątrz bazyliki, w środku półokrągłej absydy widzimy mozaikę przedstawiającą Maryję z Dzieciątkiem i postacie proroków. Mozaiki zdobią także ściany sześciu bocznych kaplic. Poniżej znajduje się krypta z centralną kaplicą otoczoną kolumnami, gdzie spoczywa naturalnej wielkości drewniana figura śpiącej Maryi. Jej ręce i twarz wykonane są z kości słoniowej. Sufit kaplicy zdobi mozaika z popiersiem Chrystusa oraz wizerunki znanych niewiast biblijnych, których sławne czyny zapowiadały życie Matki Zbawiciela. Stamtąd udajemy się pieszo wschodnim zboczem góry Syjon do kościoła św. Piotra in Gallicantu – czyli „pod kogutem”. Tutaj był pałac Kajfasza i tu przyprowadzono Jezusa po aresztowaniu. Przechodzimy obok schodów, którymi po Ostatniej Wieczerzy nasz Pan z Apostołami schodził z Wieczernika do Ogrodu Oliwnego, a potem był po nich wleczony przez straż świątynną. Tutaj Piotr zaparł się Jezusa i gorzko zapłakał, słysząc pianie koguta (Łk 22, 56-62). Na pamiątkę tego wydarzenia na dachu kościoła widnieje kogut nad krzyżem. Na dziedzińcu widzimy rzeźbę św. Piotra, grzejącego się przy ognisku. Gestem twarzy i rąk zdaję się odpowiadać stojącej obok kobiecie: Nie znam Go. Nie wiem, o kim mówisz!Łzy oraz skruchę Apostoła upamiętnia kaplica w podziemiach świątyni. Mijamy ją, schodząc na sam dół do cysterny, gdzie więziony był Jezus w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek.
Przystanek 25 i baza: Jerozolima.Po południu wprowadziliśmy się na dwie noce do wspaniałego hotelu św. Jerzego. Stąd następnego dnia wyruszyliśmy nawiedzać ważne miejsca i poznawać święte miasto Jeruzalem z jego obecnymi bramami: Gnojną, Syjońską, Jafską, Nową, Damasceńską, Herodową, Lwów (św. Szczepana) i najwspanialszą – Złotą, przez którą Pan Jezus wjechał na osiołku w Palmową Niedzielę. Byliśmy pod Ścianą Płaczu, zbudowaną z olbrzymich skalnych bloków. Są to pozostałości z zachodniej części muru, jaki otaczał Świątynię odbudowaną przez repatriantów po powrocie z niewoli babilońskiej i upiększaną przez króla Heroda. Rabini twierdzą, że SZECHINA, czyli boska obecność nigdy nie opuściła tej ściany i dlatego jest uważana za najświętsze miejsce. W okresie osmańskim Żydzi przychodzili tutaj opłakiwać przodków i upadek Jerozolimy – stąd nazwa: Ściana Płaczu. Pomodliliśmy się przy tej Ścianie także my, wkładając karteczki z własnymi intencjami w szczeliny muru. Tylko z zewnątrz obejrzeliśmy XII-wieczną katedrę ormiańską, gdzie jest pochowany Apostoł, kuzyn Jezusa – św. Jakub młodszy, oraz głowa św. Jakuba starszego, syna Zebedeusza, uprzywilejowanego Apostoła, którego ciało spoczywa w słynnej hiszpańskiej katedrze Santiago de Compostella i od stuleci jest celem pielgrzymek. Wędrując uliczkami Starego Miasta, odprawiamy nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Przeciskając się pośród sklepików, straganów i licznymi turystów, staramy się w duchu towarzyszyć Jezusowi dźwigającemu krzyż. Wokół toczy się normalne życie miasta, każdy jest zajęty swoimi sprawami. Podobnie było dwa tysiące lat temu…
Przystanek 26: Kiriat-Jearim. W środę rano wędrowaliśmy śladami Starego Testamentu do dwóch świątyń w biblijnej miejscowości, która obecnie nosi nazwę Abu Gosch. Według Księgi Samuela, przez dwadzieścia lat przechowywano tu Arkę Przymierza (1 Sm 7, 1-2). Z Kiriat-Jearim król Dawid przeniósł ją uroczyście do Jerozolimy (2 Sm 6, 1-23). Na szczycie wzgórza stoi obecnie obok klasztoru sióstr zakonnych sanktuarium Maryi Arki Przymierza. Nad świątynią góruje biała statua Matki Bożej z Dzieciątkiem stojąca na dawnej Arce z tablicami Prawa Mojżeszowego. Maryję, która w swym dziewiczym łonie nosiła Syna Bożego, czcimy jako prawdziwą Arkę Przymierza. W pobliskiej dolinie, w dawnej fortecy krzyżowców, jest drugi kościół z tabernakulum w kształcie Arki Przymierza. Na ścianie widnieje zachowany rzymski napis, informujący, że w tej osadzie stacjonował Legion X rzymskiej armii, biorący udział w krzyżowaniu Jezusa.
Przystanek 27: Pustelnia św. Jana Chrzciciela. Z Abu Gosch udajemy sięna teren pustynny, wydłużony znacznie z powodu remontu drogi. W odległości ok. 3 km od Ain Karem, gdzie urodził się Jana Chrzciciel, znajduje się pustelnia, gdzie przygotowywał się on do swojej misji (Łk 3, 2-4). Miejsce jest odludne, pełne ciszy, ale utrzymane przez mieszkające tam zakonnice jako pełna zieleni oaza, z kaplicą, grotą, źródełkiem i sadzawką. Grota ta według tradycji jest miejscem, gdzie Zachariasz i Elżbieta ukryli swego syna przed siepaczami Heroda.
Meta: Bazylika Grobu Bożego (właściwie Bazylika Zmartwychwstania) – to najświętsze miejsce chrześcijaństwa. Do tego miejsca, do najważniejszych wydarzeń historii naszego zbawienia, które się tutaj rozegrały, doprowadziły nas ślady, którymi wędrowaliśmy przez te kilka dni. Bazylika okrywa swymi murami Kalwarię, na której ukrzyżowano Pana oraz Grób, gdzie Go złożono i gdzie zmartwychwstał. Najpierw bez żadnej kolejki weszliśmy do Grobu i na Kalwarię, a później w Kaplicy Spotkania z Matką była Eucharystia z formularza o Zmartwychwstaniu. W homilii ks. Stanisław podkreślił, że w Ewangelii wg św. Mateusza na początku i na końcu jest radość. Jezus ze śmierci wyciągnął żądło, po to, byśmy na swoje decyzje, na swoje życie mogli patrzeć przez perspektywę zmartwychwstania. Chrystus na apostołki wielkanocnego zwycięstwa wybrał kobiety, którym nikt nie powierzał takiej misji. W Bożym planie upokorzenie zawsze prowadzi do wywyższenia!
Połowa naszych pielgrzymów (w tym wszyscy członkowie ARS-u) miała to szczęście, że ostatnią noc spędziła nie w hotelowym łóżku, czy basenie, ale na Czuwaniu w Bazylice Zmartwychwstania; Wśród tych szczęśliwców byłyśmy także my – trzy reprezentantki Wasilkowa i diecezji białostockiej: Ala, Ania i Maria. To był niezwykły czas – mogliśmy dłużej pomodlić się w Grobie Pańskim i na Kalwarii; cała Bazylika była dostępna. Siostry i bracia z Apostolstwa Rodziny Saletyńskiej zaprosili chętnych do Kaplicy św. Heleny, by wspólnie odprawić środową Nowennę do Matki Bożej Saletyńskiej. Zobaczyliśmy także, co dzieje się nocą w Bazylice – jak poszczególne wspólnoty zakonne opiekujące się świątynią odprawiają swoje nabożeństwa: Zaraz po północy mnisi prawosławni, potem franciszkanie, następnie Ormianie. Niezwykła noc. Szybko minęła, nie chciało się wychodzić, gdy o godz. 500otworzono bramę. Zaraz po powrocie z Bazyliki mieliśmy ostatnią Mszę św., tym razem w hotelu. Ks. Hieronim i ks. Eugeniusz sprawowali Eucharystię w naszych intencjach, złożonych na kartkach. Potem śniadanie i odjazd na lotnisko. Wywozimy z Ziemi Świętej zapisane w sercach ślady miejsc i spotkań z Jezusem, Maryją, patriarchami, prorokami i Apostołami. Teraz trzeba śladów naszego Pana szukać w swojej codzienności: w Eucharystii, w Słowie Bożym, w Kościele i w każdym napotkanym człowieku. W sercu jest wielka wdzięczność Panu Bogu za dar pielgrzymki. Wdzięczność też organizatorom: s. Iwonce, kapłanom, Biuru Podróży Egeria, na czele z naszą wspaniałą pilotką p. Pauliną (szczerze polecam to Biuro wszystkim pragnącym pielgrzymować albo podróżować). Dziękuję też osobom, z którymi wspólnie odbyliśmy tę pielgrzymkę i Wam, którzy czytaliście moje wspomnienia.
Maria Birbirenko