Barbara przyjechała do Dębowca z Legnicy w ostatnich dniach sierpnia wraz z koleżanką Honoratą, która dysponuje wolnym czasem i … samochodem. Gdyby nie pandemia, pewnie zaplanowałaby wakacje w jakimś zagranicznym sanktuarium, bo bardzo lubi pielgrzymować. Z radością wymienia poznane już miejsca święte: Liban, Izrael, La Salette, Fatima. Była w Syrii, w Guadalupie, w Jazłowcu na dawnych Kresach Wschodnich i w innych częściach świata. Teraz odkryła Dębowiec. Przywiodła ją tutaj pamiątka sprzed 70 lat – obrazek potwierdzający jej udział w Saletyńskim Związku Mszalnym od dnia 31 października 1950r. Znalazła go wśród rzeczy, jakie pozostały po śmierci mamy. Mama pochodziła z Bieszczad – wspomina pani Basia – ale znała Dębowiec. Korespondowała z Misjonarzami Saletynami. Może nawet bywała tu na odpustach. Zachowała czarno-białe fotografie Matki Bożej Płaczącej i dębowieckiego sanktuarium. Córka znalazła też wiele obrazków z nazwiskami sąsiadów i imionami braci zmarłej mamy Janiny, która starała się każdą z bliskich jej osób wpisać do Związku Mszalnego i nie żałowała ofiary na ten cel. Rozumiała łaskę i wartość Eucharystii ofiarowanej za żywych lub zmarłych, tym bardziej, jeśli to nie była tylko jednorazowa Msza święta, ale jak to praktykowali od wielu lat Księża Misjonarze Saletyni, sprawowana codziennie, za wszystkie osoby wpisane do Związku Mszalnego – czyli tak zwane Saletyńskie Msze Święte Wieczyste. Barbara została do nich włączona, gdy miała zaledwie 19 miesięcy. Ze wzruszeniem zachowała ten obrazek. Od dawna nosi już inne nazwisko. Wiele przeszła. Mówi, że dostała nieraz porządnego łupnia. Poznała smak cierpienia duszy i ciała, ale z Maryją łatwiej iść przez życie, łatwo znosić trudną codzienność. Widzi to doskonale na przykładzie Honoraty, która uchwyciła się ręki Maryi. Ona zaprowadziła ją do Jezusa i teraz w osobie koleżanki ma przyjaciółkę, z którą może rozwijać życie wiary…
Nie wiedziała, jak zostanie przyjęta w Dębowcu; zabrała ze sobą obrazek, aby pokazać, że duchowo jest związana z tym miejscem od 70 lat, choć nie miała okazji być wcześniej w polskim La Salette. Liczne pielgrzymki rozbudziły w niej pragnienie modlitwy. Od lat należy do Odnowy w Duchu Świętym i wielokrotnie posługiwała darem modlitwy wstawienniczej za innych. Opowiada z dumą, że w Legnicy, gdzie mieszka na stałe jest 27 Róż „Różańca Rodziców” – to znaczy, że każdego dnia 540 osób odmawia jedną tajemnicę różańcową w intencji własnych dzieci. Może do zwykłej Róży Różańcowej by się nie zapisali – komentuje z uśmiechem – ale jak chodzi o modlitwę za swoje dzieci, to się mobilizują! Ona sama modli się gorliwie za swoją córkę i wie, że ta modlitwa prędzej czy później będzie wysłuchana. Cieszy się, że poznała i pokochała Dębowiec. Dobrze jej tu i zamierza jeszcze wrócić. Wraz z Honoratą włączyła się do Apostolstwa Rodziny Saletyńskiej. Na początek zamówiły wiele Mszy Św. za swoich bliskich. Żegna Dębowiec z wielkim pragnieniem, że u siebie w Legnicy będzie szerzyć kult Maryi – Pięknej Pani z La Salette…
Ufam, że świadectwo pątniczki Basi i wiara jej zmarłej mamy Janiny zachęci kogoś, by włączyć swoją rodzinę i przyjaciół w Saletyńskie Msze Święte Wieczyste. Można tego dokonać osobiście na furcie dębowieckiego klasztoru lub w sanktuaryjnej zakrystii, czy drogą korespondencyjną. Członkowie ARS-u nie muszą zamawiać Mszy Świętych Wieczystych za siebie – otrzymują je w darze jako przywilej w dniu wpisania do Apostolstwa. Wielu rodziców i dziadków jest zaniepokojonych brakiem wiary dzieci, czy wnuków i lęka się o ich zbawienie. Najświętsze Serce Jezusa i Niepokalane Serce Maryi to najlepszy bank, w którym możemy ubezpieczyć najbliższych i to na całą wieczność! Warto z tej łaski skorzystać.
(Rozmawiała Iwona Józefiak OCV)