Na temat sanatorium krąży wiele dowcipów i powszechnie się mówi, że ludzie jadą tam… grzeszyć. Oczywiście, okazji do grzechu nie brakuje, ale jak ktoś chce pobyt w uzdrowisku wykorzystać na duchową odnowę i wrócić do domu nie tylko zdrowszy, ale duchowo silniejszy, to również ma ku temu wiele możliwości. Od dziewiętnastu lat wybieram niezmiennie pobyt w „Excelsiorze” w okresie ferii zimowych. W roku 2019 Podkarpacie miało ferie w ostatniej grupie, prawie już pod koniec zimy, ale też doświadczyliśmy śniegu, mrozu, i wiatru. Wiele starszych i niepełnosprawnych osób rzadko wychodziło z budynku. Błogosławieństwem dla kuracjuszy „Excelsioru” jest kaplica z Najświętszym Sakramentem, w którym kilka razy w tygodniu jest sprawowana Msza święta, a jak z nowym turnusem przyjechał kapłan, to Eucharystia była codziennie. Również każdego dnia o godz. 1500 gromadzili się kuracjusze, by odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia, a po niej część Różańca. W taki rytm modlitwy wpisał się mój tegoroczny pobyt w Iwoniczu Zdroju. Już następnego dnia zaczęłam opowiadać o Matce Bożej Saletyńskiej i Jej Sanktuarium w Dębowcu. Zaprosiłam wszystkich chętnych na nabożeństwo Nowenny ku czci Maryi Płaczącej. Piękna Pani zdobywała nowych czcicieli. Niektórzy dobrze znali dębowiecką bazylikę, czy też rzeszowską świątynię z łaskami słynącą figurą Maryi z La Salette. Przychodziła zawsze do kaplicy mama księdza saletyna – Lesława Pańczaka, która też w tym czasie przebywała w sanatorium. Wielu dowiedziało się po raz pierwszy o Apostolstwie Rodziny Saletyńskiej i naszych majowych rekolekcjach, o saletyńskim „Posłańcu”, o Mszach Świętych Wieczystych i innych dziełach. Różańcowe medytacje ubogacałam świadectwami, a po kilkunastu dniach sanatoryjni wierni sami zaczęli dzielić się doświadczeniem wiary i cudownej opieki Matki Najświętszej, jakich doznali w życiu osobistym i rodzinnym. Dla chętnych został zorganizowany popołudniowy wyjazd do Miejsca Piastowego i Dębowca. Z radością wybrałam się na tę „objazdową wycieczkę”, mówiąc językiem biura turystycznego. Uzbierało się prawie 50 osób z różnych ośrodków sanatoryjnych z całego Iwonicza Zdroju. Modlitwę i poznawanie historii sanktuarium zaczęliśmy już w autokarze, po nawiedzeniu Miejsca Piastowego. W drodze powrotnej kuracjusze powiedzieli pani przewodnik, że nie chcą słuchać o mijanych miejscowościach, o zabytkach i legendach związanych z tą ziemią, ale proszą, bym im mówiła o Matce Bożej Saletyńskiej, o cudach i łaskach za Jej przyczyną. Chcieli się modlić i śpiewać pieśni. I tak było do samego Iwonicza Zdroju. Jedna z pań, która wysiadała w pierwszej grupie przy „Watrze” powiedziała, że czuje się tak, jakby była na rekolekcjach, a nie w sanatorium. To najpiękniejsze podsumowanie tego czasu łaski i dobra, jakie Pan Bóg pozwolił mi znowu przeżyć. Jestem Panu Jezusowi i Matce Bożej serdecznie wdzięczna za dobrych ludzi, których każdego dnia spotykałam w salach zabiegowych, w kaplicy, w stołówce, na spacerach. Niektórych już spotkałam ponownie w Dębowcu, innych z radością powitam na rekolekcjach ARS-u. Chwała Panu!
– Iwona Józefiak OCV