Wylądowaliśmy szczęśliwie na Świętej Ziemi 8 października 2016r. Większość z naszej 25-osobowej grupy znała La Salette i Dębowiec, a połowę stanowili członkowie Apostolstwa Rodziny Saletyńskiej. Wybór duszpasterstwa pielgrzymkowego La Salette – Travel nie był więc przypadkowy. Jeszcze przed wschodem słońca zaczęliśmy zwiedzanie Jaffy. Syciliśmy oczy pięknymi widokami w Cezarei Nadmorskiej. Mszę św. sprawował nasz opiekun duchowy – ks. Roman Grądalski MS na górze Karmel, w Muhraka – miejscu ofiary Eliasza i sądu nad prorokami bożka Baala. Kolejne zetknięcie z pogańskimi kultami to wizyta w Megiddo. Widzieliśmy ołtarz ku czci bożka Molocha, gdzie znaleziono 5 tysięcy czaszek dzieci, składanych w ofierze. Potrzebą naszego serca było w tym miejscu wynagradzanie za grzechy aborcji. Na nocleg pojechaliśmy do Nazaretu i jeszcze tego wieczoru uklękliśmy przy świętej grocie, gdzie Słowo Boże stało się ciałem. W czasie naszego pobytu cały Izrael obchodził uroczyście Dzień Przebłagania w modlitwie i poście, nic nie jedząc i nie pijąc przez cały dzień. Praktyka postu obowiązuje od 13 roku życia (tak dla przypomnienia, jakby ktoś narzekał, że w Polsce są surowe przepisy postne). Z Jom Kippur łączy się Święto Namiotów. Żydzi przypominają sobie czas wędrówki przez pustynię i budują symboliczne szałasy, w których przez tydzień spożywają posiłki. Widok w centrum Jerozolimy namiotów, nakrytych wielkimi gałęziami palmowymi, był ciekawym doświadczeniem! W niedzielę nawiedziliśmy Seforis, z kościołem w miejscu domu Joachima i Anny, gdzie mała Maryja spędziła pierwsze lata swego życia. Patrzyliśmy na te same góry, na które Ona patrzyła. Kochała ten krajobraz i dlatego tak często objawiała się potem w górach, przychodząc już jako Matka Pana do ludu Bożego. Będąc w Seforis, lepiej zrozumiałam, dlaczego Maryja wybrała saletyńskie ustronie, by objawić światu swoje łzy… Potem była Góra Błogosławieństw. Pomiędzy sanktuarium rozmnożenia chleba i ryb, a kaplicą Prymatu Piotra, gdzie przeżyliśmy niedzielną Eucharystię, był przejazd łodzią przez Jezioro Genezaret. Nasz kapłan, po odczytaniu fragmentu Ewangelii o uciszeniu burzy podchodził do każdego pielgrzyma i kładąc mu rękę na ramieniu, mówił słowami Pana: „Małej wiary, czemu zwątpiłeś? Nie lękaj się, Ja jestem z tobą”. Czuliśmy, że to już nie ksiądz Roman chodzi pomiędzy nami, ale sam Chrystus powtarza dialog ze swymi przyjaciółmi sprzed dwóch tysięcy lat… Nazajutrz udaliśmy się nad Jordan, by w roku 1050. rocznicy chrztu Polski odnowić swoje własne chrzcielne przymierze z Bogiem. Potem Jerycho (co niektórzy dosiedli wielbłąda), wykopaliska w Qumran i kąpiel w Morzu Martwym. We wtorek był Ogród Oliwny i kościół św. Anny, z grotą narodzenia Matki Bożej. Przewodnik opowiadał nam, że w ubiegłym stuleciu pewien rabin, który przyjął wiarę katolicką miał tam widzenie Maryi i usłyszał Jej słowa: Jeśli Europa się nie nawróci, będzie islamska! Naszą Eucharystię sprawowaliśmy w Kaplicy Biczowania. Pan Jezus zaprosił nas wszystkich na szlak swojej bolesnej męki, na Golgotę – pod Krzyż i do Jego grobu. Cały środowy dzień spędzaliśmy w Betlejem, gdzie przeżyliśmy Pasterkę, adorację i Nowennę do Matki Bożej Saletyńskiej. W kolejnych dniach wracaliśmy do Jerozolimy do Ogrójca, na Drogę Krzyżową. Miłosierny Pan dał nam tyle łask! Pojechaliśmy do Muzeum Księgi, gdzie naszym oczom ukazał się rozpięty zwój proroka Izajasza, znaleziony prawie 70 lat temu w Qumran. Wspinaliśmy się w kurzu i upale na szczyt Heriodonu, do królewskiego grobowca, nawiedziliśmy Wieczernik i Kościół Zaśnięcia NMP na Syjonie. Byliśmy też na pustyni, w „Gospodzie miłosiernego Samarytanina”. W ostatnim dniu udało się nawiedzić Emaus, gdzie przeżyliśmy ostatnią wspólną Eucharystię, a potem Betfage, skąd Pan Jezus wsiadł na osiołka i wyruszył na Paschę do Jeruzalem, by za nas cierpieć, umrzeć i chwalebnie zmartwychwstać… Zabraliśmy w sercu do kraju spotkanych tam świadków wiary: naszego przewodnika Staszka, któremu Izraelici przebili kilkakrotnie opony w aucie tylko dlatego, że miał przy lusterku zawieszony różaniec z krzyżykiem, sprzedawcę z Betlejem, który mówił po polsku, a nad swoim sklepem umieścił naszą flagę narodową. Jemu nie wolno pojechać do Nazaretu, bo jest Palestyńczykiem i katolikiem zarazem, a dla takich jak on, granice są zamknięte. Prosili o modlitwę, byśmy nie zostawili ich samych, byśmy wypraszali im siły do tego, by mogli trwać i świadczyć o Chrystusie… Gorąco zachęcam do wyjazdu do Ziemi Świętej, kto ma taką możliwość. Warto przenieść się choć na kilka dni do Izraela i Palestyny, gdzie chodził Pan Jezus, gdzie żyła Jego Matka i Apostołowie. Pozwólcie, że na koniec użyję słów, jakimi pozdrawiali się synowie narodu wybranego, gdy po zakończeniu Paschy wracali do swych domów: Jak Bóg pozwoli, do zobaczenia za rok w Jerozolimie!
Iwona Józefiak OCV