Z utęsknieniem czekamy na piękny miesiąc maj, by znów śpiewać Litanię ku czci Najświętszej Maryi Panny, by uczestniczyć w dębowieckich Apelach Maryjnych z procesją na Kalwarię i przeżyć kolejny Odpust saletyński. Mamy wiele sposobów okazywania codziennie czci i miłości do Matki Bożej, choćby przez rozważanie tajemnic zbawienia w Różańcu świętym. Nie zapominajmy także o „Godzinkach”. To nabożeństwo zanika już niestety w wielu parafiach i rodzinach, a szkoda. Sekretariat ARS-u dzieli się poruszającym świadectwem Marii z Jasła:
„Rodzina Polaków to moi sąsiedzi. Od dzieciństwa lubiłam do nich zachodzić. Miałam tam koleżankę, moją rówieśnicę, no i tam zawsze śpiewano „Godzinki”. Bardzo mi się podobały te pieśni, słuchałam ich z zachwytem i starałam się coraz więcej zapamiętać. Najczęściej śpiewała cała rodzina, czasem sąsiad Zbylut, no i ja. Był to okres okupacji i nikt nie pracował zawodowo. Ojciec tej rodziny był kolejarzem. Po wojnie zapisał się do partii. Przestał chodzić do kościoła, nie uznawał księży. Jak wielu innych zapomniał o Bogu. Wreszcie po latach przyszła starość, choroba i zbliżająca się śmierć. Domownicy, a zwłaszcza żona, usiłowali go namówić, by pojednał się z Bogiem, ale on nawet o tym nie chciał słyszeć. Wreszcie sąsiad uznał, że trzeba spróbować innego sposobu. – Zejdźmy się jakdawniej –powiedział – i śpiewajmy Godzinki, może się opamięta! Tak też uczynili. Początkowo chory nawet nie słuchał, zdawało się, że nie kontaktuje, ale po dłuższej chwili zaczął wołać: – Księdza! Księdza!Sąsiad Ptak szybko pojechał furmanką do kościoła OO. Franciszkanów w Jaśle i przywiózł kapłana. Chory się wyspowiadał, przyjął Komunię św. i namaszczenie. Przygotowany na śmierć, wkrótce zmarł. Wszyscy wiedzieli, że to Niepokalana, którą w młodości wielbił „Godzinkami”, ocaliła jego duszę”.