Moja Mama Bronisława poważnie chorowała, nie chodziła i przebywała u mnie na opiece. Na dwa tygodnie przed swoim odejściem do Pana, wspominała mi o zdarzeniu z lipca 1942 roku, a wydarzenie to zapamiętała do końca swoich dni: Kiedy miała 10 lat, przebywała po sąsiedzku u swojego wujostwa gdzie pomagała bawić dziecko. W pewnym momencie zebrało się na burzę. Na niebo wyszły czarne chmury. Anioł Stróż ostrzegł Broncię – „idź do domu”, na co zareagowała natychmiast. Pomimo protestów ze strony wujostwa: „zostań – pójdziesz aż minie burza” – mała Broncia wybiegła, udając się jak najszybciej do domu. Kiedy przekroczyła próg izby dał się słyszeć głośny huk. Było to uderzenie pioruna w dom wujostwa, gdzie przed chwilką przebywała. Uderzenie pioruna było śmiertelne dla wszystkich domowników i bydła w zagrodzie.
Była to rozmowa matki z synem – wspomnienia z przeszłości – jakby rachunek sumienia. Jej stan zdrowia pogarszał się z dnia na dzień. Pogotowie zabrało ją do szpitala. Następnego dnia przebywałem z mamą w szpitalu do południa. Po południu poszedłem do kościoła wyspowiadać się i przyjąć Komunię, po czym jak najprędzej wróciłem do mamy. Personel szpitala przywitał mnie słowami: „jak dobrze, że pan przyszedł – mama umiera”. Mamusia czekała na mnie. Po godzinie modlitwy przy zapalonej gromnicy, którą wspólnie trzymaliśmy, mama zasnęła w Panu. Była to sobota – dzień maryjny i wigilia Zesłania Ducha Świętego – 22 maja 2010r.
Mama od niepamiętnych czasów była członkinią miejscowej „Róży Żywego Różańca”. Nie pozostała sama. Nie została opuszczona przez Matkę Boską w godzinę śmierci, o co codziennie prosiła odmawiając paciorki różańca. To wielkie dla mnie przeżycie i doświadczenie. To mój Anioł Stróż polecił mi iść do Kościoła, potem do mamy, gdzie w godzinę śmierci trzymałem ją za rękę i w gorącej modlitwie odprowadziłem mamę na drugą stronę nowego życia. Wierzę, że w tym czasie była z nami Matka Boża Różańcowa i spełnione zostały obietnice dane bł. Alanowi de Rupe, a w szczególności ta, że osoby odmawiające różaniec, znajdą podczas swego życia i w chwili śmierci światło Boże oraz pełnię Bożej łaski.
Józef z Krosna